Idzie jak Rachel
Małgorzata Szejnert, Usypać góry. Historie z Polesia, Kraków 2015, s. 131-132.
Olga Kulbieda twierdzi, że to, co naprawdę pozostało w Motolu po Chaimie Weizmannie, to nie szczątek domu wyeksmitowanego ze swego miejsca, lecz powiedzenie "idzie jak Rachel", odnoszące się do kobiety, która idzie ulicą wyprostowana, bo zna swoją wartość. To powiedzenie ciągle jeszcze żyje, chociaż Rachel Weizmann urodziła się ponad sto sześćdziesiąt lat temu i wyjechała do Palestyny w pierwszej ćwiartce ubiegłego wieku. Pod koniec życia w swoim domu w Hajfie gromadziła podczas święta Paschy trzydzieścioro pięcioro członków rodziny. Była nie tylko matką pierwszego prezydenta Izraela, ale i babką siódmego, Ezera Weizmanna. Ale nie doczekała obu zaszczytów, zmarła w 1939 roku.
Olga podziwia Rachel za to, że wychowała i wykształciła dwanaścioro dzieci. Urodziła piętnaścioro, ale troje zmarło.