Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Teatr NN

Abraham Joshua Heschel, Pańska jest ziemia. Wewnętrzny świat Żyda w Europie Wschodniej

Abraham Joshua Heschel, Pańska jest ziemia. Wewnętrzny świat Żyda w Europie Wschodniej, Kraków 2010.

Abraham Joshua Heschel, Pańska jest ziemia. Wewnętrzny świat Żyda w Europie Wschodniej

s. 21-22

Nawet krajobraz stawał się żydowski. W miesiącu elul, podczas okresu pokutnego, drżała ryba w strumieniu; w Lag ba-Omer, wiosenne święto uczących się, radowały się wszystkie drzewa.Kiedy nadchodziło święto, czuły to nawet konie i psy. A kruk siedzący na gałęzi patrzał z oddali, “jak gdyby ubrany nył w biały modlitewny szal z ciemnoniebieskimi pasami na przedzie, i kołysał się, i pochylał, jak gdyby się modlił i opuszczał swą głowę w usilnych błaganiach”.

 

s. 23

Świętość była, jak sadzono, nie tym, co zawiera się w specjalnych aktach – takich jak przesadna modlitwa czy wypełnianie rytuałów – lecz raczej postawą związaną z wszystkimi działaniami, która współistniała z wszystkimi czynami, towarzyszyła całej życiowej działalności i ją kształtowała. Świętość nie była wycieczką do wnętrza duchowości. jej znakiem było czułe przywiązanie. Święty – to ten, kto nie wiedział, jak można nie kochać, nie pomagać, nie być wrażliwym na troski innych.

 

s. 32

Tu, w Europie Wschodniej, naród żydowski stał się sobą. Nie żył jak gość w cudzym domu, który musi stale pamiętać o zwyczajach i nawykach gospodarza. Żydzi mieszkali tu bez zastrzeżeń i bez maskowania się, poza domami tak samo jak wewnątrz nich. Kiedy w swoich komentarzach do Talmudu używali zwrotu “świat pyta”, nie odnosili tego do problemu postawionego przez Arystotelesa czy Awerroesa. Ich towarzysze w studiowaniu Tory byli dla nich “światem”.

 

s. 49-51

W każdym prawie żydowskim domu w Europie Wschodniej, nawet najskromniejszym i najbiedniejszym, stała szafa pełna książek; dumne i okazałe foliały razem ze skromnymi, małych rozmiarów książeczkami. Książki nie były schronieniem dla zawiedzionych ani środkiem dla sporadycznego umoralniania. Były paleniskami zyciowej siły, odpornymi na działanie czasu naczyniami dla gromadzenia wiecznie wartościowych monet ducha. Prawie każdy Żyd poświęcał swój czas nauce, albo studiując indywidualnie, albo przyłączając się do jednego z bractw,  założonych w celu studiowania Talmudu lub innych gałęzi rabinistycznej literatury. Niektórzy ludzie nie mogli modlić się bez uprzedniego pokrzepienia się w podniosłej atmosferze Tory. Inni po porannej modlitwie spędzali z książkami przed rozpoczęciem pracy. O zmroku prawie każdy porzucał zgiełk i krzątaninę codziennego życia, aby studiować w bet hamidraszu. A jednak Żydzi nie czuli się “narodem Księgi”. Nie uważali, że posiadają “Księgę”, tak jak nie może uważać, że posiada życie. Księga, Tora była ich istotą, tak samo jak oni, Żydzi byli istotą Tory.

 

Typowe żydowskie miasteczko w Europie Wschodniej było miejscem, gdzie od niepamiętnych czasów studiuje się Torę; gdzie prawie wszyscy mieszkańcy są uczonymi, gdzie Synagoga i Dom Nauki pełne są ludzi ze wszystkich klas społecznych, zajętych gorliwym studiowaniem - zarówno mieszkańców miasta, jak i młodych ludzi ze wszystkich klas społecznych, zajętych gorliwym studiowaniem - zarówno mieszkańców miasta, jak i młodych ludzi przybyłych z daleka… Gdzie w półmroku, między zmierzchem i wieczorną modlitwą, rzemieślnicy i inni prości ludzie gromadzą się wokół stołów, aby słuchać dyskusji na temat wielkich ksiąg Tory, interpretacji Pisma, odczytywania fragmentów teologicznych, homiletycznych czy etycznych dzieł, takich jak Chowot ha-Lewatot i tym podobnych… Gdzie podczas Szabatu i świąt, w pobliżu Świętej Arki, przy pulpicie wygłaszane są płomienne kazania, rozpalające serca żydowskiego ludu miłością do Bożej Obecności, kazania okraszone słowami pocieszenia proroków, mądrymi przypowieściami i przenikliwymi aforyzmami mędrców - głosem i tonem, który dodaje otuchy ludzkiej duszy, który rozrzewnia wszystkie członki, który przenika całą istotę.      

 

s. 118

Korzec, Karolin, Bracław, Lubawicz, Ger, Lublin – setki małych miast, które były jak święte księgi. Każde miejsce było wzorem, przejawem, drogą judaizmu. Kiedy Żyd wymieniał nazwę takiego miasta, jak Międzyboż czy Berdyczów, było to tak, jak gdyby wspominał boską tajemnicę. Ponadnaturalna wspaniałość emanowała ze zwyczajnych działań.

 

s. 121-122

Małe żydowskie gminy w Europie Wschodniej były jak święte teksty otwarte przed oczami Boga – tak bliskie ich domy modlitwy były Góry Synaj. W skromnych drewnianych synagogach Żydzi – wyglądający tak, jak gdyby rozmyślnie odgradzali się od świata - oczyszczali dusze, które dał im Bóg i doskonalili swe podobieństwo do Boga.   

 

s. 122-123

Dla najmędrszych spośród nich ważniejsze było wypełnienie tego, co mówili, niż mówienie o tym, co wypełnili. W wymiarze duchowy, wyrzeczenie liczyło się bardziej niż osiągnięcia naukowe.

Rabin Icchak Meir Alter z Ger (Góra Kalwaria), wybitny w swoim czasie uczony – talmudysta, przybył do swojego mistrza rabina Menachema Mendla z Kocka i poprosił go o przeczytanie rękopisu dzieła, które właśnie napisał. Był to komentarz do Choszen Miszpat, kodeksu żydowskiego prawa cywilnego.  

Kilka tygodni później rabin z Kocka posłał po autora. “Przeczytałem twój rękopis – powiedział. – Jest to dzieło genialne. Kiedy zostanie wydane, klasyczne komentarze – studiowane przez pokolenia – staną się przestarzałe. Smuci mnie tylko myśl, o przykrości, jaką sprawi duszom świątobliwych komentatorów”. Był zimowy wieczór. W piecu palił się ogień. Rabin Icchak Meir wziął rękopis ze stołu i rzucił go w płomienie.

 

Słowa kluczowe