Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Teatr NN

Dzień targowy w Krynkach

Dzień targowy, Szmuel Geler, tłum. Ewa Wroczyńska – fragment Pinkas Krynki, red. Dov Rabin, Jerozolima 1970, [w] "Tutaj. W Krynakch i Okolicy", nr 4 (25), kwiecień 2003, s. 11-12.

Dzień targowy w Krynkach

Rankiem tego oczekiwanego dnia, jeszcze przed świtem, plac rynkowy przygotowywał się do przyjęcia mających przybyć gości. Rozpościerano dziesiątki namiotów, ustawiano stragany, lady, stoły, a na nich – co dusza zapragnie. Czego tam nie było? Czapki w różnych fasonach i rozmiarach, kolorowe z czarnymi i błyszczącymi daszkami, kawałki skóry na różne części obuwia: „języki”, podszewki i podeszwy wykrojone na miarę; akcesoria furmańskie, wyroby miejscowych rymarzy, chomąta z rzemieniami i lejcami, od których ciągnęło dziegciem na odległość; artystycznie wykonane przez tokarzy kołowrotki do przędzenia lnu, kosze przepełnione bochnami chleba, „czarnego” z żyta i białego z przesianej mąki, a nawet stosy obwarzanków, bułek, ciast i wszelkiego rodzaju wypieków w obfitości smaków, stosownie do upodobań podniebienia; cukierki i słodycze; naczynia kuchenne i różnorodne sprzęty domowe. Słowem: wszystko czego zapragniesz.

            A te karczmy  i szynki z kołami kiełbas, beczkami śledzi, wódką, wodą sodową, kwasem i butelkami z piwem...

            Na chłopskich furmankach, i pieszo, tłumnie przybywają do miasteczka ludzie z Łapicz, Nietupy oraz innych bliższych i dalszych wsi. Dzielne niewiasty, wierne córki Jakuba już ich oczekują u bram miasta, w kolejce do okazyjnego zakupu lub przynajmniej za pół darmo. Gadając na poły gojowskim językiem z domieszką jidisz, idą za wieśniakami, a obmacując kurom zadki i dmuchając w pióra sprawdzają, czy aby są tłuste. Nie łatwo jest zniechęcić te doświadczone niewiasty i w końcu przetargi zostają uwieńczone nabyciem pożądanego towaru – dobrej kury na szabat, jajek, osełki masła zawiniętego w strzęp grubego chłopskiego płótna albo w szeroki liść chrzanu. Teraz obładowane „dobrem” wracają, aby przygotować swoje domy na święty dzień odpoczynku.

             A tymczasem targ rozkręca się na dobre. Ścisk, tłok, zgiełk i gwar osiągają apogeum. Żydzi kręcą się między furmankami, wciskającymi się jedna na drugą, grzebią w leżących na nich workach i torbach, szperają w tobołkach, które chłopi mają ze sobą i targują się z całym swoim  talentem, aż wreszcie poklepią dłoń wieśniaka i ścisną mu rękę na znak przypieczętowania układów. Sakiewki wieśniaków pęcznieją i wypełniają się monetami, a ich wozy opróżniają się z towaru. Koszerni rzeźnicy kupują krowy, cielaki i owce. Handlarze końmi zaglądają zwierzętom w zęby, oceniają ich wiek, sprawdzają ich przydatność do biegu i wytrzymałość. Rżenie koni i ryczenie  krów miesza się i zlewa w jedno z wrzawą głosów sprzedających i kupujących. […]

            Targ się skończył. Plac rynkowy powoli pustoszeje. Sklepikarze liczą utarg: Chwała Bogu, wystarczy, aby opłacić czesne za naukę, zlikwidować trochę długów. Starczy też na szabat: na wino rodzynkowe, na kidusz i na hawdalę.

Mapa

Polecane

Zdjęcia

Słowa kluczowe