Strajk
Izrael Meir Kohen, „Sefer Tiktin”, Tel-Aviv 1959, s. 254.
Pewnego razu mełamed Biszke nie otrzymał wynagrodzenia za naukę dzieci w swoim chederze. Wobec tego ogłosił strajk. A że był dziwnym i oryginalnym człowiekiem więc i jego strajk był równie osobliwy jak on sam.
Wśród mełamedów Biszke stanowił wyjątek. Wyróżniał się rozległą wiedzą we wszystkich dziedzinach życia i wielką życiową mądrością. Był uszczypliwy i miał bystry umysł. Zawsze potrafił udzielić stosownej odpowiedzi, a jego rozmowa była okraszona błyskotliwymi stwierdzeniami niczym korzennymi przyprawami.
Oryginalna osobowość mełameda uwidoczniała się także w chederze. Był nauczycielem surowym i pedantycznym, jednak zawsze widzieliśmy cień dobrotliwego uśmiechu, jaki czaił się w kącikach jego oczu. Kiedy się złościł przeklinał nas, mówiąc: „ Git in der erd arajn!” czyli mniej więcej „zapadnijcie się pod ziemię!” Pytaliśmy go więc: „Rabbi, czy wolno przeklinać?” A on na to odpowiadał: „ Po pierwsze, przekleństwo rabiego zawsze jest błogosławieństwem, a po drugie to miałem na myśli, żebyście zeszli do piwnicy na kartofle”.
Dwa tygodnie przed świętem Pesach dostawaliśmy wolne, to znaczy mieliśmy ferie. Sygnał do ich rozpoczęcia był taki: dwa dni przed feriami pojawiała się na stole rabbiego księga paschalnej hagady. W ciągu tych ostatnich dwu dni nauki rabbi Biszke opowiadał nam poruszające serce historie o królu Salomonie.
Jednak pewnego razu roku gdy zbliżało się święto Pesach spostrzegliśmy, że nie ma na stole księgi paschalnej Hagady. Wiosna zapanowała już na świecie, który stworzył Wszechmogący, niech Imię Jego będzie błogosławione. Roztopił się lód na Narwi i odtajały nasze zamrożone zimą serca. Chwytaliśmy w nozdrza wiosenne zapachy, które budziły w nas tęsknotę do wakacji. Na próżno. Księga paschalnej Hagady, zwiastująca czas wolny od nauki nadal nie pokazywała się na stole rabbiego. Zapytaliśmy więc Biszke: „Czym różnią się te paschalne ferie od wszystkich innych ferii” – „Wielu z was nie uiściło jeszcze za naukę” – odpowiedział - „Dopóki wszyscy nie zapłacicie za naukę, nie dostaniecie wakacji”
Oto dlaczego strajk rabbiego Biszke był tak dziwny. Nie tylko nie zaprzestał pracy, ale jeszcze wstrzymał wakacje. My dzieciaki naradziliśmy się co mamy robić i postanowiliśmy nie pokazywać się jutro w chederze. I tak się stało. Nazajutrz rano o godzinie rozpoczęcia nauki w chederze Biszki, zebraliśmy się wszyscy na szosie za miastem i bawiliśmy się tam cały dzień. Pod wieczór, gdy wracaliśmy zobaczyliśmy naszych rodziców, na czele z Rubenem Teperowiczem, który był w mieście bardzo poważany i piastował wówczas godność przewodniczącego komitetu rodzicielskiego. Wszyscy czekali na nas na rogatkach miasta. Następnego dnia, gdy przyszliśmy do chederu już „mrugała” do nas ze stołu rabbiego księga paschalnej Hagady, zwiastujące nadejście upragnionych paschalnych wakacji.”