Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Teatr NN

Uzdrawiające rajskie ziele

V. Dymshits, red. "Evreiskie narodnye skazki, predaniya, bylichki, rasskazy, anekdoty, sobrannye E.S. Rajze" , St. Petersburg 2000. „Uzdrawiające rajskie ziele”, zapisano na podstawie wspomnień S.Ch. Bejlina, który dzieciństwo spędzil w Nowogródku. Historia ta zapewne zrodziła się w środowisku litewskich moralistów, zwolenników kierunku „Musar” („Etyka”), wyróżniających się powagą i w przeciwieństwie do chasydów praktykujących stałą autoanalizę i pokutę.

Uzdrawiające rajskie ziele

Jeden z chazanów miał chórzystę o imieniu Mojsze-Chaim, jedynego syna nabożnej starszej wdowy. Mojsze-Chaim, śmiały, wesoły młodzieniec o pięknym głosie był, niestety, lekkoduchem, i jak większość uczniów śpiewu i muzyki, wiecznie kręcił się po weselnych przyjęciach i imprezach rodzinnych. Pewnego letniego wieczoru Mojsze-Chaimowi przydarzyło się wielkie nieszczęście. Po kolacji wyszedł na dwór przejść się i nagle ni z tego ni z owego na jego górnej wardze pojawił się pęcherz, który z każdą minutą, jakby na zamówienie, robił się coraz większy i większy. Następnego dnia wargi były tak spuchnięte, że pęcherz zakrywał nieszczęśnikowi prawie całą twarz i przysparzał nieznośnego bólu. Po kilku dniach doszło do tego, że chory z trudem otwierał usta, gdzie wkładano mu jedynie płynny pokarm. Po tym jak zamowy i zaklęcia w niczym nie pomogły, zwrócono się do wszystkich miejscowych i okolicznych doktorów, ale nikt z nich nie mógł znaleźć środka przeciwko opuchliźnie i strasznemu bólowi. Wszyscy lekarze zdecydowali jednogłośnie, że chory musi poddać się trudnej i niebezpiecznej operacji – trzeba amputować usta wraz z kawałkiem twarzy. Co prawda, oni sami operacji tej nie zrobią, gdyż pierwszy raz widzą taki rzadki przypadek, więc chory musi jechać do Wilna. Przed odjazdem do Wilna przybita nieszczęściem matka pościła, obdarowywała biednych jałmużną, obeszła wszystkie synagogi i domy modlitwy, aby otworzyć swoje serce przed odsłoniętymi aron hakodeszami, próbowała „poruszyć w mogiłach” wszystkich zmarłych na lokalnych cmentarzach, zaczynając od swojego męża, a kończąc na najdalszych krewnych, aby wstawili się przed tronem Najwyższego za życie i uzdrowienie jej „źrenicy oka”, jedynego jej kadisza, biednego Mojsze-Chaimka.

Profesorowie wileńscy obejrzawszy chorego, nijak nie mogli znaleźć pasującej nazwy dla jego choroby, do tego stopnia była ona niezwykła. Zdecydowali jednak, że operacji nie da się uniknąć i im prędzej ją się zrobi, tym lepiej, w przeciwnym razie opuchlizna może rozprzestrzenić się na całe ciało od głowy aż do nóg a to może skończyć się dla chorego nieuniknioną i męczeńską śmiercią. Ale udanego rezultatu operacji też nie obiecywali. Za zgodą chorego i jego matki ustalili bliski termin niebezpiecznej operacji.  Tuż przed owym dniem biedna matka wybrała się na cmentarz rozpaczać i płakać nad mogiłami „dobrych i pobożnych” Żydów wileńskich, a biedny Mojsze-Chaim leżał umęczony na swoim bolesnym legowisku, i pokornie, jak skazany na śmierć czekał na swój los oddając się smutnym rozmyślaniom. Ciężko opuszczać świat w młodych latach, ale jeszcze gorzej opuścić do z męczącą świadomością, że żyło się na próżno. Utraciwszy siły przez długą bezsenność, wyczerpanie i gorzkie myśli, biedny Mojsze-Chaim mocno zasnął i nie słyszał, jak z cmentarza wróciła umęczona matka. Ona, zobaczywszy, że syn śpi uradowała się i, aby chory nieco odpoczął przed czekającą do operacją, postanowiła go nie budzić i cichutko usiadła w drugim kącie. Wkrótce sen opanował również i ją. I wtem, o północy, choremu Mojsze-Chaimowi wydaje się, ni to we śnie, ni na jawie, że drzwi cicho skrzypiąc otwierają się i do środka wchodzi jakaś blada postać, cala w bieli. Chory chciał krzyknąć, ale postać dala mu ręką znak: milcz i nie ruszaj się. Wolno podeszła do łóżka, usiadła na brzegu, ciężko wciągając powietrze, jakby ze zmęczenia i ocierając pot z czoła powiedziała:

-Nie poznajesz mnie, synu? To ja, twój ojciec! Tak, z tobą źle. Ale modlitwy twojej matki, jej łzy i szlochania doszły do mnie i nie dają mi spokoju w grobie, dlatego przyniosłem ci uzdrowienie, chociaż nie zasłużyłeś nie swoim zachowaniem! Chcę uratować twoje młode życie, ale musisz żałować swoich grzechów i od tej pory zacząć iść ścieżką sprawiedliwych postępków! Przyniosłem ci uzdrowienie -rajskie ziele. Kładę je tobie pod poduszkę i jak tylko matka się obudzi –teraz jej nie budź, daj jej trochę wzmocnić się snem - opowiedz jej, że byłem tutaj. Niech ona to ziele położy do szklanki z zimną wodą, a kiedy woda naciągnie wypij ją całą i z Bożą pomocą wyzdrowiejesz! Ziele zachowaj i po przyjeździe do domu ostrożnie połóż z powrotem na mojej mogile.

Pożyczywszy synowi szybkiego powrotu do zdrowia, przykazawszy mu być dobrym i pobożnym i wziąwszy od niego obietnicę, że codziennie będzie czytał jeden rozdział z Miszny za pokój duszy swojego ojca, zmarły cicho wstał z łóżka i zniknął. Chory, drżąc na całym ciele, oblewając się zimnym potem obudził się ze strasznym krzykiem. Krzyk jego obudził matkę. Pod poduszką rzeczywiście znaleźli rzadkie ziele w jasnozielonym kolorze, wydzielające w całym pokoju cudowny, nieziemski aromat, jakby rzeczywiście było zebrane w grządek sadu rajskiego. Czym prędzej zanurzyli ziele w szklance wody, która zabarwiła się na zielony kolor i z czcią wymawiając błogosławieństwo, Mojsze Chaum duszkiem wypił wodę ze szklanki… Jakby nowe życie zaczęło płynąć w jego żyłach, i – cóż za cud! – pęcherz momentalnie odpadł, a warga przybrała zwykły wygląd. Chorobę jakby ręką odjęło. Następnego dnia przyszli profesorowie ze swoimi narzędziami, zobaczyli wyzdrowiałego chorego, bez żadnych oznak pęcherza na wardze i nie uwierzyli własnym oczom. Kiedy opowiedziano im, że do chorego we śnie przychodził zmarły i o rajskim zielu, które pozwolono im obejrzeć, byli jeszcze bardziej zszokowani tym, co zobaczyli i usłyszeli. Obejrzawszy dokładnie rajskie ziele profesorowie powiedzieli, że takiego ziela nigdy nie widzieli w żadnej uniwersyteckiej kolekcji botanicznej. Po przyjeździe do rodzimego miasta Mojsze-Chaim, zgodnie z wolą swojego zmarłego ojca, położył z czcią rajskie ziele na jego grobie. Wkrótce potem ożenił się i pojechał do dalekiego kraju, gdzie dzięki swojemu pięknemu głosowi zajął pozycję głównego chazana w jednej z tamtejszych synagog.

Mapa

Polecane

Zdjęcia

Słowa kluczowe