Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Projekt "Shtetl Routes" ma na celu wsparcie rozwoju turystyki w oparciu o żydowskie dziedzictwo kulturowe pogranicza Polski, Białorusi i Ukrainy.

 

Teatr NN

Wspomnienia Józefa I. Kraszewskiego o Pińsku

Józef Ignacy Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy. Tom 1, Wilno 1840, s. 114 - 116, 129 - 131.

Wspomnienia Józefa I. Kraszewskiego o Pińsku
Ulica Brzeska w Pińsku, 1927, zbiory Biblioteki Narodowej - www.polona.pl

Proszę na przykład, kto opisał Pińsk i pińszczyznę, choćby tylko pod względem malowniczym? kto ocenił także wartość handlową tego zakątka? Dotąd nikt podobno,  a nasz opis, jest tak lekką próbką, że i po nas można będzie odpowiedzieć: nikt jeszcze.

Nie mogę opisywać podróży mojej z Prużanej do Pińska, boby to była najnudniejsza frazomachia jakąście w życiu czytali, a ja pisałem. Cóż? kraj lasu, piasków, błota, ubogiego ludu, Żydzi brudni, odarci i odzierający, karczmy śmierdzące, mosty drzące i pogruchotane, groble po których jadąc trzeba zębami dzwonić ze strachu żeby się wszystkie kości nie pogruchotały - lasy smutne sosnowe, sosny nawet rachityczne, garbate, kulawe, pełno korzeni na drodze, czasem krzyż na rozstaju, cerkiewka stara podparta na kulach. - A wsi! chaty do pół w ziemi, psy chude, lud chudy i półnagi uwędzony w dymie, żółty; dzieci z rozczochranemi włosami, nareszcie nic doprawdy ciekawego. (...)

Nareszcie zbliżamy się do Pińska, gwiazdy swoich okolic, miasta które z białem i czarnem morzem ma związki (...). Z daleka naprzód pokazuje się wieża ex-jezuickiego kościoła. Jedziesz po piasku, oglądasz się, sterty, karczmy, topole, z daleka nad drogą, niby wiatraki uwiązane na pokucie, niby domy z pięćdziesięcią kominami, na koniec wielki słup w prawo z rzeźbami P. Jezusa, N. Panny i S. Jana. Chcę wyczytać napis chorągiewki, datę pamiątki, na próżno - hieroglify jakieś. 

Zbliżamy się do rogatek - Stój. - Przychodzi Izraelita z wielkim rożnem, pakuje go pod brzuch tobie, twojej bryce, tłómokowi, szuka wódki. Nie wolno jej bowiem wwieźć chyba w żołądku. Obejrzany wjeżdżasz nareszcie w ulicę szeroka, błotnistą, między dwoma rzędami domów. Gdzieniegdzie murowany, gdzieniegdzie nowy drewniany, reszta schylone, stare, koślawe. A w koło idą procesje długie czumackich furmanek, furmanek z pod Kobrynia, Prużanej, z całej okolicy na kilkadziesiąt mil w około, które tu zboże wiozą, a sól, dziegieć i t.p. stąd nazad transportują, koło nich, handlu tutejszego przewodnicy Żydzi, plączą się i kręcą w lisach, szopach, popielicach, baranach, z brodami żółtemi, krwawemi, szaremi, czarnemi, białemi, bez bród, w czapkach, kapeluszach, pończochach, boso, w butach dziurawych, w trzewikach i całych pantoflach etc. Jedziesz dalej przez rynek ożywiony, a na prawo od ciebie wznosi się facijata ex-jezuickiego kościoła i wały niegdyś zamczyska. (...)

Część miasta przeciwna naszemu wjazdowi zowie się Karolinem, jest to suplement Pińska, tak jak on sam błotnisty. Lecz trzeba się tam dostać, aby widzieć Brzeg, najważniejsze w Pińsku miejsce i jedyne w naszym kraju. Tu to przybijając statki z solą, a odbijają z wódką, zbożem, węglami,  obręczami i t.d. Spojrzenie nań przypomni każdemu, jeden z tych sławnych widoków chmurnych Holandii, tak znajomych wszystkim, przynajmniej z rysunków. Sterczą oschłe i pogruchotane statki z obnażonemi masztami, na suchej ziemi stojące, mnóstwo łodzi, obijaników, czółen, bark, pińczuków w szarych opończach, w czarnych pasach, z krzesiwem w ręku, z lulką w zębach, z kołtunem długim i grubym, opartych na wiosłach. - Żydzi czatują u brzegu na gości wysiadających z obijaników okrytych poklatem i niekrytych, Żydówki zapraszają do karczem pobliskich.

Za tło do tego obrazu błoto, woda, a dalej piaski i chmurne  niebo jakby Holandii, i powietrze ciężkie a prawie solą przesiąkłe, prawie słone. Życzyłbym któremu z naszych malarzy czującemu się na siłach, zamiast kopii nic nie znaczącej flamandzkiej karczemki, zrobić obraz tego miejsca tak oryginalnego - na wiosnę, gdy lody puściły, kry przeszły, handel ożył; kiedy się tłumy zbierają na brzegu, a tratwy i barki płyną witane i błogosławione przez właścicieli; kiedy cała brudna i zabłocona populacja Pińska stoi nad wodą i ozywa ruchem przemysłu i handlu. Do tego dodaćby potrzeba otwartą a wielce brudną karczmę, co najwięcej różnych Żydów, kowala w czarnym skórzanym fartuchu, stojącego i gawroniącego z obcęgami w ręku; dzieci i bachurów, kilka chudych psów i Izraelitę w koczu, w sobolach, króla tego handlu i ruchu, poglądającego dumnie, z góry, na płynące nadzieje.

Byłby to obraz godny pędzla, gdyby go zbytnia jednostajność charakterów fiziognomii nie psuła monotonią. Bo cóż innego wyczytasz w tych twarzach, nad chęć niepohamowaną zysku, nad łakomstwo, nad chciwość? Od starego żebraka, którego jedyna barka rozbiła się kiedyś, z nadziejami razem i losem, któremu został tylko kij, torba, żal i wspomnienie, aż do dziecka bachura wyglądającego chwili kiedy spod szpektorskiego kulaka, wyjdzie na świat i zacznie handlować, - wszystko oddycha zyskiem, pieniędzmi, solą, wódką, skórami, żytem i nadzieją przedaży korzystnej.

Kramy w Pińsku są tak zasobne jak rzadko, galanteryjny sklep Nisiela, wiele ma i wielką rozmaitość towarów.

Dawnym zwyczajem wielu obywateli pobliskich ma tu swoje domy w Pińsku. Jeden z nich nawet P. Skirmunta murowany, dość piękny, a może nadto na Pińsk nawet, zdaje się jak elegant na wsi, wstydzić się swojej zbyt pretensjonalnej architektury, przy innych domkach, które stoją bez ceremonii, jak skrzyneczki na półkach. Prócz tego mają tu domy Książęta Lubeccy i wielu innych.

Mapa

Polecane

Zdjęcia

Słowa kluczowe